Program
lojalnościowy
4,9/5 Nasza ocena
na Opineo
Punkty odbioru rowerów
Dostawa gratis w 24h
Region
Region przez który przebiega trasa.
Typ roweru
Polecany typ roweru, którym najłatwiej będzie pokonać całą trasę.
Czas
Czas jaki należy przeznaczyć na pokonanie całej trasy bez zatrzymywania się w punktach postojowych oraz przy atrakcjach.
Dystans
Liczba kilometrów do przejechania, począwszy od punktu startowego do punktu końcowego trasy.
Poziom trudności
Trasa familijna
Całą trasę, bez większych problemów, można pokonać z dziećmi na rowerach lub w przyczepkach/fotelikach rowerowych.
Pętla
Możliwość rozpoczęcia i zakończenia trasy w tym samym miejscu.
Rodzaj trasy
Nawierzchnia
Procentowy podział nawierzchni najczęściej spotykanej na trasie.
Plan na słoneczną niedzielę był prosty – wybrać się w dosyć nieoczywistą trasę i na własne oczy obejrzeć miejsca tak egzotycznie brzmiące, jak „Kujawska Jerozolima” w Pakości czy „mała Chorwacja” w Piechcinie. Po drodze udało się także zwiedzić klasycystyczny Pałac w Lubostroniu, a także przejechać wzdłuż kilku jezior. Choć Kujawy to wciąż region, który aż prosi się o rozbudowę infrastruktury rowerowej, to z pewnością jest to kierunek warty zwiedzenia na dwóch kółkach.
Niestety nie wszystkie regiony mogą pochwalić się rozbudowaną siecią ścieżek rowerowych. Dokładnie w takiej sytuacji postawione są osoby, które chcą obejrzeć lazurowe Jezioro w Piechcinie, czyli tzw. namiastkę Chorwacji na Kujawach. Kierunek kusi, ponieważ pogoda zachęca do wyjazdu nad wodę, a ze względu na sytuację na świecie i do prawdziwej Chorwacji jakoś dalej... Trudno, w miejscach, gdzie brakuje DDR-ów wybierzemy mniej ruchliwe drogi.
Ze względu na wyjątkowe atrakcje historyczne i krajobrazowe wyznaczona trasa powinna przypaść do gustu każdemu rowerzyście, który nie ma problemu z przejechaniem kilkunastu kilometrów poboczem. Warto w paru miejscach zacisnąć zęby na widok kolejnego wyprzedzającego nas auta, ponieważ nie zabraknie tu ładnych krajobrazów, jezior ani miejsc wyjątkowych nie tylko w skali całego regionu, ale może nawet kraju.
Jakim rowerem najlepiej się wybrać?
Trasa z Bydgoszczy do lazurowego jeziora w Piechcinie została poprowadzona niemal w całości przez drogi asfaltowe, tak aby setkę w dobrym tempie mogli na nim wykręcić szosowcy. Optymalnie będzie także jechać na gravelu, trekkingu czy nawet MTB. Bardziej przystosowany do bezdroży rower pozwoli także na alternatywne poprowadzenie końcówki trasy i skrócenie jej o dobre 10 kilometrów.
Wycieczkę rozpoczynamy z okolic pętli autobusowej na osiedlu Błonie w Bydgoszczy. Jedziemy ścieżką rowerową wzdłuż ulicy Szubińskiej, w kierunku wyjazdu z miasta. Za wiaduktem przy lotnisku musimy skręcić w lewo, w ścieżkę rowerową prowadzącą do Trzcińca. Jest to dobrej jakości, dosyć szeroka droga rowerowa, którą możemy jechać kilka kilometrów, głównie przez las, aż do okolic Ciela. Docieramy do momentu, w którym musimy uważać, żeby nie pobłądzić, bo czeka nas trochę kluczenia. Najpierw kierujemy się do Zielonki, przejeżdżamy przez tę miejscowość aż do Prądek, a stamtąd mało uczęszczanymi drogami do Przyłęk i Brzozy.
Kiedy w Brzozie po lewej stronie zobaczymy zalesioną górkę i kościół, wówczas kierujemy się w prawo, na DW 254. To zdecydowanie najgorszy fragment trasy, do tej pory poruszaliśmy się wyłącznie DDR-ami oraz ulicami o minimalnym ruchu, teraz mamy do pokonania około 12 km poboczami drogi wojewódzkiej. Niestety ruch jest tutaj dość intensywnym, a pobocze raczej wąskie i zaskakujące wysokością kolein (niektóre sięgają kostek!). Nie ma co się nad tym fragmentem rozwodzić, trzeba zacisnąć zęby i bezpiecznie dojechać do Łabiszyna. Kawałek za tą miejscowością, w osiedlu Łabiszyn-wieś szczęśliwie opuszczamy mało przyjazną rowerzystom trasę wojewódzką i jedziemy na wprost, zgodnie ze znakiem zwiastującym, że do Lubostronia zostało 5 km.
Po nasyceniu się wspaniałymi widokami pałacu w Lubostroniu, czas znowu uderzyć w trasę. Po wyjeździe z terenu zespołu pałacowo-parkowego jedziemy prosto, zgodnie ze znakiem kierującym nas do miejscowości Kania. Czeka nas trochę szutrów i trochę asfaltu, ale tak obrana droga poprowadzi nas przez wsie i pola do „przedmieścia” Barcina. Fragment trasy przez samo miasto trzeba niestety znowu pokonać ruchliwymi ulicami (po drodze po raz trzeci przecinamy Noteć!), jednak już kawałek za Barcinem zaczyna swój bieg upragniona ścieżka rowerowa. Ku uciesze wszystkich okolicznych rowerzystów, prowadzi ona do samego Piechcina, czyli celu wycieczki. Na wjeździe do Piechcina kierujemy się w prawo i asfaltową drogą, która szybko zamienia się w pylący szuter i piasek, dojeżdżamy aż do Centrum Nurkowego Piechcin. Na pewno nikt tutaj nie pobłądzi, ponieważ drogę będą wskazywać groźnie wyglądające tabliczki z wizerunkiem nurka i napisem „teren prywatny”.
rowerem, ale jest ona na tyle krótka, że po góra kwadransie wędrówki znajdziemy się w Aleksandrowie. Stamtąd główną ulicą wracamy do samego Piechcina i drogą wojewódzką (DW251) jedziemy do Pakości.
Zaczynając od Klubu Nurkowego i kierując się w kierunku przeciwnym niż ten, z którego przyjechaliśmy, może obejść leśną ścieżką dookoła akwenu. Raczej nie uda jej się przejechaćW samej miejscowości warto także poświecić chwilę na zjedzenie czegoś, wypicie kawy lub uzupełnienie zapasów w jednym ze sklepów. Z okolic Kalwarii Pakoskiej wyjeżdżamy (ul. Krzyżanowskiego) na północ, w stronę Mielna (nie tego słynnego!), Wojdala i dalej Dźwierzchna. Co prawda, nie uświadczymy tutaj ścieżek rowerowych, jednak dobrej jakości asfalt i znikomy ruch samochodowy pozwalają na szybką i bardzo przyjemną jazdę. Kolejne kilometry mijają szybko, a po prawej stronie przez dłuższy czas będzie towarzyszyć nam jezioro Mielno.
Z Dźwierzchna możemy wybrać jedną z dwóch tras, jednak my skręcimy w lewo i przez Jordanowo, a potem Lisewo Kościelne dojedziemy do drogi DW 246. Nie ma na niej dużego ruchu, także komfortowo dojedziemy do Pęchowa, a tam dalej, do Nowej Wsi Wielkiej. Stąd chcemy dotrzeć do przedostatniego przystanku naszej wyprawy, czyli Jeziora Jezuickiego. Aby ominąć główne drogi, przecinamy ruchliwą „szosę bydgoską” i kierujemy się do Dobromierza. W ten sposób znów znajdujemy się na wspaniałych peryferiach, dlatego możemy zrelaksować się i przez 5 kilometrów w całości oddać się podziwianiu okolicznych pól i lasów. Wyjedziemy przy „krajówce” nr 25, jednak tylko po to, by po kilkuset metrach pokonanych szerokim poboczem skręcić w ścieżkę rowerową w Prądocinie. Nowy, równy jak stół DDR kończy się w okolicy ogrodów działkowych, skąd pozostaje pokonać 500 metrów przez piaszczystą drogę i oto jesteśmy na kąpielisku w Pieckach.
Wyjazd znad Jeziora Jezuickiego to także miejsce, które oddziela rowery MTB i gravele na szerokich oponach od szosówek. Należące do tej pierwszej grupy mogą w piękny sposób skończyć pętle po Kujawach – prawie na samym początku asfaltu z Piecek do Brzozy skierować się w szuter (biała droga na wprost, asfalt skręca ostro w lewo), po paru kilometrach przeciąć DK10 i lasem, następnie ulicą Dąbrowy wyjechać na bydgoskich Glinkach, tuż przy stadionie Chemika.
Natomiast Ci, którzy od początku do końca skazani się na asfalt, znad jeziora wrócą asfaltową drogą przez las do Brzozy, skąd pojadą tak samo, jak na początku wycieczki, tylko że w drugą stronę. Najpierw Przyłęki, potem Prądki, Zielonka, Ciele, ścieżka rowerowa przez Trzciniec et voilà finisz przy lotnisku w Bydgoszczy. Przy tym wariancie licznik wskaże około 110 kilometrów, natomiast trasa przez Glinki będzie około 10-12 kilometrów krótsza, czyli do setki będzie trzeba dokręcić kilometr lub dwa.
Trudności na trasie
Bydgoszcz – Piechcin – Bydgoszcz to trasa nieustalona w postaci kanonicznej, tylko raczej wyobrażona i opracowana ze względu na chęć obejrzenia kilku ciekawych miejsc. Możemy rozpocząć ją w dowolnym miejscu Bydgoszczy lub okolicy, ponieważ to pomysł na wycieczkę atrakcyjną właśnie dla autochtonów. Do samej Bydgoszczy z innych miast najłatwiej dojechać z rowerem pociągiem, a jeżeli nie chcemy niepotrzebnie wydłużać trasy, to autobusem miejskim dojedziemy w okolice pętli Błonie, czyli blisko wyjazdu z miasta. Nie brakuje tu także miejsc na darmowe zaparkowanie samochodu.
Wąska szosa doprowadzi nas aż do słynnego Pałacu w Lubostroniu. Jest to jedna z głównych atrakcji całej wyprawy. Ładnie zachowany, XVIII-wieczny pałacyk może cieszyć oko – jest bardzo ładnie położony, a sam budynek jest otoczony przez piękny ogród. Zabytek można zwiedzać od godziny 11:00 do 17:00, ale najlepiej upewnić się co do tej informacji telefonicznie, ponieważ organizowane tam wydarzenia uniemożliwiają zwiedzanie. Na miejscu funkcjonuje także pałacowa restauracja, w której warto zatrzymać się na kawę lub posiłek.
Słynne turkusowe jezioro w Piechcinie to mekka nurków z całego regionu. Nie tylko imponująco się prezentuje, ale także świetnie nadaje się do nauki divingu. Okolica samego akwenu faktycznie może przypominać krajobrazy znane z wakacji spędzonych w Dalmacji. Skąd tak nietypowa atrakcja wzięła się pod Pakością? Otóż od połowy XIX w. w okolicy funkcjonowała kopalnia, która eksploatowała bardzo bogate pokłady skał wapiennych. Nieczynny od lat 60. XX wiek kamieniołom utworzył niewielkie jezioro o powierzchni niecałych 5 hektarów i głębokości ponad 20 metrów. Skały wapienne są oczywiście białe, co nadają wodzie wyjątkowy, niezwykle jasny kolor.
Nad jeziorem warto przystanąć na dłuższą chwilę i – jeśli sprzyja pogoda – odpocząć w słońcu lub nawet popływać. W okresie letnim na licznych formacjach skalnych nie brakuje śmiałków, którzy z wysokości paru metrów skaczą do wody.
W Pakości koniecznie musimy zwiedzić zabytkowy kościół i XVII-wieczny zespół klasztorny. W najbliższym otoczeniu znajduje się Kalwaria Pakoska, czyli zespół 25 kaplic pasyjnych, których ustawienie i topografia nawiązuje do miejsc świętych w Jerozolimie. Całość nie robi aż takiego wrażenia, jak dużo słynniejsza Kalwaria Zebrzydowska, jednak z całą pewnością jest to coś wyjątkowo interesującego.
Przez lata to kąpielisko funkcjonowało głównie jako brzydszy i biedniejszy brat pobliskich Chmielnik, jednak wiele zmieniło się w ostatnim czasie. Stary, zniszczony i prawdopodobnie opuszczony ośrodek wypoczynkowy przechodzi przebudowę, a przy okazji odmieniono także pobliską plażę. Okolica została oczyszczona i uporządkowana, połowa plaży ogrodzona i zasypana złotym piaskiem. Powstał także nowy beach bar. Wejście kosztuje zaledwie 5 złotych (można je także wydać w barze!), a plażowicze mają do dyspozycji leżaki i ławki. To znakomite miejsce na odpoczynek po przejechaniu już bez mała 85 kilometrów. Jeżeli szukamy oszczędności, to możemy zrelaksować się tuż obok, na dzikiej plaży, wówczas nie wydamy ani złotówki.
Dla przeciętnie zaprawionego w bojach rowerzysty jest to ciekawa trasa do pokonania w jeden cały dzień, będzie wtedy czas zarówno na jazdę, jak i odpoczynek. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, aby rozbić ją na 2 albo 3 dni. Bazę noclegową znajdziemy zarówno w Lubostroniu, Pakości, jak i Pieckach (Chmielnikach). Na trasie miniemy także sporą liczbę sklepów, barów i małych restauracji.
Wyprawa do mekki kujawsko-pomorskich i wielkopolskich nurków nie wymaga specjalnego przygotowania sprzętowego. Wystarczy bidon, oświetlenie, kask oraz zestaw naprawczy do poradzenia sobie z podstawowymi awariami. Warto zabrać ze sobą jaskrawą odzież rowerową (kamizelkę lub koszulkę), ponieważ około 15-20 kilometrów przyjdzie nam pokonać ruchliwymi drogami.
Jeżeli zdecydujesz się jechać tą trasą, pamiętaj by sprawdzić takie zmienne jak aktualne warunki pogodowe, drogi zamknięte z powodu remontów, zmiany w ruchu. Opisana trasa jest tylko inspiracją i może być podstawą do planowania wyjazdu, gdy zostaną zachowane wszelkie środki ostrożności po stronie planującego. CentrumRowerowe.pl oraz twórcy tras nie są w żaden sposób odpowiedzialni za uszczerbki na zdrowiu i mieniu, powstałe podczas pokonywania danej trasy rowerowej.