Rower elektryczny dla dziecka – czy jest bezpieczny?
07-05-2024Program
lojalnościowy
4,9/5 Nasza ocena
na Opineo
Punkty odbioru rowerów
Dostawa gratis w 24h
Kupno roweru używanego ma swoje zalety. Za niższą cenę często możemy dostać lepszy osprzęt i wyposażenie. Niestety, istnieją też minusy. Najważniejszymi z nich są zużyte części oraz źródło nabycia, o którym na ogół nic nie wiemy. Istnieją jednak sposoby, aby dokonywać trafnej oceny przed zapłatą za jednoślad, dzięki czemu możemy uniknąć odkrywania ukrytej wady po fakcie. O czym należy pamiętać, kupując używany rower?
Nowe rowery potrafią być drogie. Osoby niezaznajomione z branżą nie są nawet świadome, że wymarzony model może kosztować powyżej pięciu tysięcy złotych. Co dopiero, gdy dowiedzą się o najwyższych cenach, rzędu kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tysięcy dolarów. Używane rowery można kupić za połowę ich wartości, czasami i jeszcze mniej. Im wyższa cena sklepowa, tym więcej można zyskać, kupując rower z drugiej ręki.
Jeśli już upatrzymy sobie wymarzony rower używany, musimy go oczywiście bardzo dokładnie obejrzeć. Lepiej się nie spieszyć i zwrócić uwagę na wszystko. Inspekcję zaczynamy od elementów najważniejszych.
Popatrzmy na ramę – to zwykle najdroższa część, do której możemy w razie czego dopasować całą resztę. Rury mogą posiadać pęknięcia, a na aluminium dość łatwo odróżnić zarysowanie od poważniejszego uszkodzenia. To pierwsze ma zwykle formę prostej linii, pęknięcie jest zarysowane bardziej finezyjnie – kreska na ogół jest poszarpana. Jeżeli rama w rowerze, który rozważamy kupić, jest poważnie uszkodzona, odpuśćmy sobie rower. Łatwiej będzie znaleźć coś z gorszym osprzętem, który dokupimy na nowo, dobierając go do solidnej konstrukcji rur.
W jaki sposób można sprawdzić napęd? Przede wszystkim biegi powinny wchodzić płynnie. Warto zajrzeć na stronę sklepu internetowego i porównać wygląd zębów nowej kasety czy tarczy suportu z używaną. Gdy idziemy na ogląd roweru, weźmy ze sobą przymiar łańcucha. Dzięki niemu od razu dowiemy się, czy trzeba będzie kupić nowy zestaw ogniw. To często pierwsza rzecz jaką należy wymienić w nowo nabytym rowerze, dlatego np. do napędu 11-rzędowego, będziemy musieli kupić przykładowy łańcuch rowerowy Sram PC-1110 za około 50 zł. Przy okazji zwróćmy uwagę na manetki i klamkomanetki – to bardzo drogie części. Dość częstą usterką jest wyeksploatowany suport. Koszt jego wymiany to około 50-200 zł.
Wiele zależy od klasy osprzętu. Dla przykładu kaseta 9-rzędowa Shimano Alivio katalogowo kosztuje 109 zł, ale już za Deore XT z 11 trybami 11-46 trzeba zapłacić nawet 500 zł. To i tak znacznie mniej niż 12-rzędowy SRAM Eagle XX1 10-50 – 1999 zł. W sklepie można często dostać niższą cenę, jednak to wciąż dużo w porównaniu z komponentami używanymi. Łańcuch kosztuje zwykle między 50 a 300 zł, a może się zdarzyć, że po jego wymianie i tak trzeba będzie dokupić kasetę i tarcze mechanizmu korbowego. Te również mogą kosztować trochę grosza – od 30 zł za małą tarczę Shimano do 430 zł za topowego SRAM-a.
Jeśli chodzi o hamulce to najlepiej, jeśli rower wyposażony jest w proste modele typu V-brake. Ich serwis jest bardzo łatwy, więc szybko można sobie poradzić z sytuacją, gdy okażą się niesprawne. W przypadku, gdy w rowerze są hydrauliczne tarczówki, musimy liczyć się z tym, że naprawa i konieczne odpowietrzanie to czynności nieco droższe. Cała reszta – linki, pancerze, klocki hamulcowe, gripy, owijka – są znacznie mniej kłopotliwe.
Dobrze, jeśli piasty nie mają luzów. Wymiana łożysk może kosztować 50-100 zł w zależności od modelu. Bębenek to koszt 100-300 zł (mniej więcej). Centrowanie obręczy jest nieco tańsze. Trzeba pamiętać jednak, że nie każde koło nadaje się do naprawy. Poważnie zniekształconej obręczy nie da się wycentrować. Warto przyjrzeć się też okolicom nypli. Jeśli są tam pęknięcia, obręcz może wymagać wymiany. Jej koszt to 50-400 zł za sztukę plus zaplatanie (50-100 zł) i szprychy (50-200 zł). Oczywiście należy zwrócić uwagę także na opony.
Szosówki używane to najlepszy pomysł na rower z opcji dostępnych na rynku wtórnym. Mają zwykle stosunkowo prostą konstrukcję bez skomplikowanej amortyzacji. Drugim plusem, jaki może mieć rower szosowy używany, jest to, że można go znaleźć w dobrej cenie. Wielu amatorów rezygnuje po pierwszym lub drugim starcie w zawodach triathlonowych. Ich rowery szybko zasilają dział „rowery szosowe używane” na portalach aukcyjnych.
Kupując rower szosowy z drugiej ręki trzeba wiedzieć, jakiego modelu szukamy. Rower triathlonowy ma być szybki, bo przyda się w jednym przypadku – startu w zawodach. Szosówka typowo wyścigowa posiada sportową geometrię, nieprzystosowaną do zapewniania dużego komfortu, ale gwarantowania jak najlepszych wyników. Rower typu Endurance jest zaprojektowany do pokonywania długich dystansów, a więc musi zapewniać większą wygodę. Pomogą w tym zarówno szersze opony, powiedzmy 28-32 mm, jak i spokojna geometria. To dobry wybór na spędzanie całych dni na przemierzaniu kilkudziesięciu i kilkusetkilometrowych tras. Szukając roweru szosowego można wziąć pod uwagę także model gravel, przystosowany na szutry. Ma zdecydowanie szersze opony niż rowery opisane powyżej, czasami nawet więcej niż 40 mm! Zrelaksowana geometria i hamulce szosowe to sposób na długie i wygodne przygody. O krok dalej znajdują się modele górskie, ale jeśli w dużej mierze interesuje nas teren, warto pomyśleć nad tym, czy wybrać MTB czy gravel.
Rowery turystyczne używane są ciekawym pomysłem. Zwykle mają dość prostą konstrukcję i mało kłopotliwe komponenty: hamulce typu V-brake, nieskomplikowany amortyzator i solidny osprzęt, który przystosowano do pokonywania długich kilometrów. Osoby, które używają takich rowerów raczej nie szaleją na ścieżkach – zakładają sakwy na bagażnik i przygotowują się na wielodniowe wypady. Warto zwrócić uwagę na osprzęt. Jeśli napotkamy stary napęd 3x6 lub 3x7, można mieć kłopot z kupnem części zamiennych.
Jeśli zastanawiamy się nad nabyciem używanego roweru, dobrze zwrócić uwagę na starsze roczniki ze sklepu. Często są na wyprzedaży, a mają niezużyty osprzęt i komponenty. Rower trekkingowy Romet Wagant 4 z rocznika 2017 posiada hydroformowaną ramę i tylną przerzutkę z grupy Shimano Deore. Jego koszt to nawet niecałe 1700 zł, z bagażnikiem, błotnikami i oświetleniem na dynamo.
Musimy się jednak wystrzegać rowerów typu e-bike, często sprzedawanych w tej kategorii. Akumulator, który zasila silnik, ulega zużyciu. Części są trudne do kupienia, a czasami wręcz niemożliwe do zdobycia.
Na pytanie, czy warto kupować rowery używane MTB, nie ma prostej odpowiedzi, ponieważ budowa takich modeli to też skomplikowana sprawa. Niektóre z nich posiadają dwa amortyzatory, złożone zawieszenie, opuszczaną sztycę i bardzo drogi napęd. W ich przypadku wymiana pojedynczego elementu może kosztować krocie. Poza tym rowery górskie, zwłaszcza w pełni zawieszone i z dużym skokiem, mogą być ostro eksploatowane. Oczywiście zdarzają się sytuacje, że ktoś kupił rower enduro, ale szybko przesiadł się na szosę i sprzedaje zbędny sprzęt, ale są to wyjątki.
Oglądając używany rower MTB, szczególną uwagę musimy zwrócić na amortyzatory. W modelach z pełnym zawieszeniem występują dwa – widelec i damper. Czasami taki rower ma także opuszczaną sztycę. Najlepiej, jeśli sprzedawca ma potwierdzenie serwisowania tych komponentów. Koszt takiej naprawy wynosi od 100 złotych w górę za sztukę amortyzatora. W przypadku zawieszenia opartego na widelcu i damperze powietrznym, serwisowanie może wynieść nawet 500-1000 zł. Do tego dochodzą łożyska zawieszenia – w najbardziej skomplikowanych systemach może być ich 12. Koszt jednego to 5-30 zł, łatwo więc policzyć, że same elementy mogą nas wynieść ponad 300 zł. Czy warto kupować używany rower MTB? Odpowiedź brzmi tak – jeśli właściciel o niego dbał i ma na to dowody. W przeciwnym wypadku najlepiej kupić nowy rower MTB lub crossowy, który oprócz tego, że sprawdzi się w lekkim terenie, będzie dobry do miasta i na asfalt. Podobnie jak w przypadku modeli trekkingowych z poprzednich roczników, rowery crossowe także znajdziemy w niskiej cenie. Romet Orkan 3.0 M 2017 ze zdalną blokadą skoku z kierownicy, można znaleźć za około półtora tysiąca złotych.
Kupowanie używanych części rowerowych nie jest złym pomysłem, oczywiście pod warunkiem, że są w dobrym stanie. O ile porysowana sztyca czy siodełko z wytartym poszyciem to wyłącznie problemy estetyczne, zużyta kaseta do niczego się nie przyda. Jeśli zęby są zbytnio starte nie przyjmą nowego łańcucha. To samo dotyczy wszystkich elementów napędu. Kupując tylną przerzutkę zwróćmy uwagę na luz – czy nie jest za duży. Do tego kółeczka nie mogą być wyeksploatowane i muszą mieć sprawne łożyska. Manetki oczywiście powinny skutecznie zmieniać biegi, a hamulce nie mogą być zapowietrzone. O amortyzatorach pisaliśmy powyżej. Jeśli kupimy zużyty i nieserwisowany damper czy widelec, może się nadawać wyłącznie do wyrzucenia. Najpewniejsze są te części rowerowe używane, które nie mają elementów ruchomych. Wspornik siodła, kierownicy, siodełko czy kierownica to dobry pomysł. Napęd i amortyzacja – niekoniecznie.
Kupując dwa kółka z drugiej ręki warto zwrócić uwagę na jego legalność. Rower nie zawsze musi pochodzić ze sprzedaży, mógł zostać skradziony. Może to i naiwne, ale gdyby nie było kupujących, nie byłoby kradzieży. Druga sprawa jest bardziej praktyczna, ponieważ policja coraz częściej sprawdza legalność dwóch kółek. Nikt chyba nie chce się tłumaczyć, że nie wiedział o kradzieży. Osoba, która kupi kradziony rower może trafić do więzienia nawet na 5 lat (art. 291 § 1 Kodeksu Karnego). Chętnych to jednak nie odstrasza – w Polsce co roku ginie 20 000 rowerów, odnajduje się jedynie co trzeci.
Jeśli zastanawiamy się czy rower, który chcemy kupić jest kradziony, nie wystarczy zadzwonić na policję albo sprawdzić przez Internet. Trzeba osobiście odwiedzić komisariat, a w sytuacji, gdy jednoślad jest kradziony, policja go zatrzymuje. Mundurowi korzystają tylko z polskiej bazy, która jest słabo rozbudowana. Jeśli chcemy sprawdzić legalność roweru kupionego na przykład w Wielkiej Brytanii, można wykorzystać jedną z internetowych baz.
Najlepiej, jeśli sprzedawca może się pochwalić dowodem zakupu. Mało kto jednak trzyma takie rzeczy w szufladzie. Absolutnym minimum jest umowa kupna-sprzedaży z zanotowanym numerem ramy. Przynajmniej mamy jakąś podkładkę. Jeśli sprzedawca nie ma dla nas takiego dowodu kupna to możemy dla pewności zrezygnować z nabycia, szczególnie jeśli rower jest prawie nowy.
Ceny rowerów używanych są bardzo zróżnicowane. Najszybciej spada wartość najdroższych modeli Zdarza się, że po kilku latach można kupić rower MTB za połowę, a nawet jedną trzecią wartości. Musimy jednak liczyć się z tym, że w przypadku kiepskiego stanu technicznego, trzeba będzie włożyć w serwis nawet kilka tysięcy złotych.
Za dobre rowery używane trzeba zapłacić więcej. Szosówka z drugiej ręki często kosztuje ponad połowę ceny nowego modelu. Z drugiej strony, jeśli rama i klamkomanetki są OK, doprowadzenie do takiej stanu używalności nie będzie kosztowało fortuny. Konkretna odpowiedź na pytanie, ile kosztuje używany rower jest bardzo trudna i zależy od zbyt wielu rzeczy. Najważniejszą z nich jest stan nabytego jednośladu.
Do kupna dwóch kółek z drugiej ręki skłania zwykle niższa cena. Jednak tanie rowery używane prawie zawsze mają jakąś wadę, dlatego trzeba liczyć się z dodatkowymi wydatkami. Nie zawsze nowy rower jest tak drogi, na jaki wygląda. Przedsiębiorcy mogą odliczyć ten wydatek od podatku. Jeśli więc osoba prowadząca działalność gospodarczą kupi rower na firmę za 12300 zł (brutto), zapłaci za niego jedynie 8200 zł. 2300 zł można odliczyć od podatku VAT, a 1800 zł od podatku dochodowego. Jeśli cena roweru wynosi więcej niż 10 000 zł netto, należy go zamortyzować.
Osoba fizyczna nie może oczywiście odpisać zakupu roweru od podatku. W takiej sytuacji model używany – pod warunkiem, że jest w dobrym stanie – może być niezłym pomysłem. Trzecim wyjściem jest samodzielne złożenie roweru. Nie musi się to wiązać z niższą ceną, ale na pewno będzie gwarancją, że jednoślad stanie się właśnie taki, jaki chcemy. Więcej na ten temat napisaliśmy w artykule: Jak złożyć rower?
Zobacz także: