Program
lojalnościowy

4,9/5 Nasza ocena
na Opineo

Punkty odbioru rowerów

Dostawa gratis w 24h

Oakley – ciuchy z literką „O” nadjeżdżają!

Data aktualizacji: 27-06-2024

Oakley jest właściwie synonimem okularów sportowych. Można je zobaczyć na głowach niezliczonej liczby biegaczy czy rowerzystów – zarówno amatorów, jak i zawodowców. Ale Oakley to nie tylko ochrona oczu, to także wysokiej jakości odzież rowerowa. 

Odzież rowerowa marki Oakley pojawiła się w Polsce w 2023 roku. Późno w porównaniu do konkurencji, ale za to kompletnie. Amerykański producent podzielił swoją ofertę na: kolarstwo szosowe, górskie i gravel. Co ciekawe, poza odzieżą można też kupić akcesoria (np. ochraniacze MTB), buty i kaski. Słowem: wszystko, czego potrzeba do jazdy na rowerze.

Amerykański produkt, rozmiarówka już nie 

Do testów wybraliśmy koszulkę z Endurance Mix i spodenki Icon Classic. Są to modele skierowane do szosowców. Świadczy o tym przede wszystkim mocno dopasowany krój.

Koszulka zbudowana jest z paneli, które uszyto z kilku rodzajów materiałów. Tkanina wykorzystana z przodu jest najgęstsza, choć wciąż odpowiednio przewiewna. Dzięki temu tors rowerzysty zabezpieczony jest przed wiatrem. Na plecach materiał jest bardziej przewiewny. Z boku, pod pachami, wykorzystano siateczkę, która doskonale odprowadza pot.

Oakley Endurance Mix ma klasyczne trzy kieszenie plus czwartą, zamykaną na zamek. To bardzo przydatny ficzer, szczególnie jak się jeździ z kluczem do samochodu. Zamek poprowadzono przez całą długość koszulki, z obu stron zabezpieczony jest „garażem”.   

Koszulka jest klasycznie obcisła. Jeśli ktoś liczył na amerykańską rozmiarówkę, może być zaskoczony. Rozmiar XL dobrze pasuje na rowerzystę o średniej budowie ciała i wzroście 178 cm. Endurance Mix świetnie sprawuje się w ciepłe i upalne dni. Dolna granica komfortu termicznego to okolice 20-22 stop. C, choć to oczywiście subiektywny przedział.

Klasyczny Icon Classic  

Oakley Icon Classic są – podobnie jak koszulka – klasyczne w formie, o czym zresztą mówi nazwa. Szelki i góra spodenek wykonane są siatkowej tkaniny. Dół – z materiału, który rozciąga się w czterech kierunkach i jest pokryty powłoką odpychającą wodę DWR. Producent zapewnia, że jest on także odporny na ścieranie. Na szczęście nie było okazji, by przetestować spodenki w bliskim kontakcie z asfaltem.

Bezpieczeństwo po zmroku zwiększa dyskretne odblaskowe logo „O”, które jest umieszczone na nogawkach. Materiał posiada filtr UPF 50+, zapewnia on ochronę skóry przed promieniami UVA i UVB. Wkładkę wykonano z pianki poliuretanowej o grubości 13 mm. Producent poleca ją do krótkich i średnich treningów.

Jak spodenki Icon Classic sprawują się w praktyce? Przede wszystkim świetnie oddychają. Materiał jest naprawdę cienki, choć sprawia wrażenie solidnego. Spodenki dobrze leżą, ale rozmiarówka – podobnie jak w przypadku koszulek – jest nieco zawyżona (tj. typowo włoska, jak mawiają kolarze).

Wkładka jest wygodna, nawet podczas wielogodzinnych przejażdżek. Szelki są bardzo rozciągliwe, dlatego nie odczuwa się dyskomfortu. Co ważne, nawet podczas intensywnej jazdy, dzięki elastycznym wykończeniem nogawek, spodenki są zawsze na miejscu.  

Pot nie zaleje oczu

Kask Oakley ARO5 Race jest przeznaczony dla kolarzy szosowych. Producent zapewnia, ze ma aerodynamiczną konstrukcję. 19 otworów wentylacyjnych odpowiada za przepływ powietrza. W kasku zastosowano system dopasowania BOA 3600. Ma on ułatwić dostosowanie do głowy rowerzysty. Za bezpieczeństwo odpowiada system MIPS Air. To znane rozwiązanie, które lepiej chroni głowę przede wszystkim przy upadkach z obrotowym ruchem.

Kask – pomimo zapewnień producenta o poprawie w tym zakresie – nie jest najlżejszy na świecie. ARO5 Race w rozmiarze L waży 332 g, co jest wynikiem dość przeciętnym. Skorupa jest dość obszerna, szczególnie w tylnej części, a to zapewne ma wpływ na wagę. I może też się przekładać na bezpieczeństwo, bo bardziej „solidny” kask powinien chronić głowę skuteczniej.

Kask Oakleya ma dwie ciekawe cechy. Pierwsza to piankowy „łapacz potu”. Jest to rodzaj uszczelki, która przylega do czoła. Dzięki niej pot nie zalewa oczu, tylko jest odprowadzany na bok. Co ciekawe, jeśli komuś to rozwiązanie nie przypadnie do gustu, może wymienić uszczelkę na tradycyjną wkładkę (jest w komplecie). Drugi ficzer to piankowe wstawki w dwóch otworach wentylacyjnych. Służą one do przechowywania okularów, gdy nie są nam potrzebne. W kontakcie z nimi ramiona trzymają się na miejscu i nie wypadają.

Oakley sprzedaje kask ARO5 Race razem z estetycznym woreczkiem do jego transportu. Identyczny można znaleźć w modelu ARO3 All Road. Ale podobieństw jest znacznie więcej. Oba kaski mają także zbliżony kształt, „łapacz potu” czy system MIPS. Najważniejszą cechą, która odróżnia oba kaski, jest minimalistyczny daszek w ARO3 All Road. W każdej chwili można go zdemontować, jest on mocowany na dwa mocne magnesy.

Dzięki niemu model sprawdza się także całkiem dobrze w MTB, choć do ekstremalnych zastosowań dedykowany jest model DRT5. ARO3 All Road ma także 19 otworów wentylacyjnych, są one nieco inaczej rozmieszczone niż w modelu ARO5 Race.

Oba kaski całkiem nieźle leżą na głowie. Pokrętło regulacyjne pozwala precyzyjnie dobrać wielkość uprzęży, choć w modelu gravelowym nie jest sygnowane logo BOA. Wysokość kasku można regulować w zakresie 1-3.   

Chronią, ale nie przeszkadzają

Endurance Lite to proste w formie rękawiczki szosowe. Nie mają rzepów do zakładania, są za to pętelki, ułatwiające ściąganie. Od wewnętrznej strony zastosowane wkładki zwiększające komfort. Z zewnątrz – przewiewną siateczkę, która doskonale odprowadza pot.

Co ważne, materiał trudno uszkodzić, w przeciwieństwie do delikatnej lycry, która jest stosowana w konkurencyjnych rozwiązaniach. Rękawiczki są bardzo wygodne, praktycznie nie czuć ich na dłoniach. Zwiększają komfort, ale nie kosztem zmniejszenia „czucia” roweru.

Tytan zamiast plastiku

Oakley Encoder to nowy model okularów. Wygląda dość futurystycznie, do czego producent zdążył już nas przyzwyczaić. Soczewka jest jednoczęściowa, nosek i zauszniki nieregulowane. Tym, co odróżnia Encoder od innych modeli, jest kształt. Obiektyw jest w górnej części wywinięty na zewnątrz. Producent zapewnia, że ma to powiększyć pole widzenia.

W testowanym egzemplarzu zastosowano soczewkę Prizm Road. Ma ona przepuszczalność światła na poziomie 20 procent, dzięki czemu można ją stosować także w warunkach słabszego nasłonecznienia. Oczywiście coś za coś – „szkło” nie jest polecane na mocne słońce.

W praktyce okulary  świetnie sprawują się nawet w słoneczne dni. Swój atut pokazują krótko przed zachodem słońca. Widoczność w Prizm Road jest naprawdę doskonała nawet wtedy, gdy słońce chowa się za horyzontem. Producent zapewnia, że soczewka jest stworzona do jazdy po asfalcie. I rzeczywiście – jej kolor doskonale podkreśla ubytki w nawierzchni czy jej gorszą jakość. Co ciekawe, różowy kolor doskonale sprawdza się także podczas jazdy po szutrach. Prizm Road mają zwiększony kontrast, dzięki czemu wszelkie nierówności są świetnie widoczne.

Konstrukcja Encoderów jest przemyślana, powiększony okular zapewnia większe pole widzenia niż np. Radar. Zauszniki dobrze przylegają do głowy. Oakley zastosował gumowe wkładki, by okulary nie ślizgały się po włożeniu w otwory wentylacyjne kasku.

Innym nowym modelem okularów, który właśnie ujrzał światło dzienne, są Sutro Ti. To bardziej lifestyle’owa wersja znanego modelu z jedną kluczową zmianą: ramki okularów nie są wykonane z plastiku, a z tytanu.

Oakley Sutro Ti można kupić w czterech wersjach, my testowaliśmy brązowe satynowe oprawki w połączeniu z soczewkami PRIZM Tungsten. Są one również koloru brązowego i mają przepuszczalność na poziomie 14 procent. Te parametry sprawiają, że barwy są cieplejsze niż w rzeczywistości, szczególnie zielony i brąz.

W porównaniu do klasycznych Sutro, tytanowe mają regulowany nosek. Są też minimalnie mniejsze od pierwowzoru. Ciekawym dodatkiem jest etui. To z modelu „Ti” jest bardzo wytrzymałe, wydaje się, że można po nim bez problemu skakać.

 Ciekawostki o firmie Oakley

  • W październiku 2010 roku górnicy utknęli w chilijskiej kopalni. Pod ziemią spędzili 69 dni. Podczas akcji ratunkowej z firmą Oakley skontaktował się dziennikarz relacjonujący akcję. Poprosił o przekazanie okularów, które ochroniłyby oczy górników, narażone na nagły kontakt ze światłem. Producent przekazał na ten cel 35 par okularów. Były to modele Radar, ze specjalnie dobranymi odcieniami soczewek.
  • Nazwa Oakley pochodzi od imienia psa założyciela firmy Jima Jannarda. Jednoosobowa firma powstała w 1975 roku. Przedmiotem jej działalności była na początku sprzedaż części motocyklowych podczas zawodów motocrossowych. Później Oakley zaczął produkować chwyty kierownic motocyklowych, gogle i okulary przeciwsłoneczne.
  • W 2007 roku 58-letni Jannard sprzedał firmę za 2,1 miliarda dolarów. Czy spoczął na laurach? Nic z tych rzeczy. Założył i rozwinął Red Digital Cinema Camera Company, producenta najpopularniejszych kamer kinowych. W 2019 Jim przeszedł na emeryturę i wyjechał – ale nie w Bieszczady, tylko na dwie swoje wyspy Kalibu oraz Vatu Vara (Fidżi).