Rowery custom – kawał stali, ale z duszą
20-02-2020Program
lojalnościowy
4,9/5 Nasza ocena
na Opineo
Punkty odbioru rowerów
Dostawa gratis w 24h
Monocykle słusznie kojarzone są z artystami cyrkowymi, którzy podczas występów popisują się nie lada umiejętnościami. Jednak po te jednokołowce chętnie sięgają też osoby szukające ciekawej formy aktywnego spędzania czasu, a nawet nowego środka transportu. Sprawdzamy, w czym tkwi tajemnica sukcesu tych niezwykłych pojazdów.
Trudno jednoznacznie określić, kiedy historia roweru miała swój właściwy początek, a większość granicznych dat jest dość umowna. Pewne jest jednak to, że wynalazcy podczas prac nad nowymi pojazdami pomysłów mieli bez liku, czego efektem były mniej lub bardziej praktyczne konstrukcje – a jedną z nich jest rower z jednym kołem. Choć z pozoru pomysł wydaje się absurdalny, to okazuje się, że taki jednoślad nie tylko działa, ale i nie wychodzi z użytku od dobrych 150 lat.
Jako że monocykl w podstawowej formie jest uboższym (ale nie gorszym!) krewnym roweru, pojazdy łączy kilka wspólnych elementów, w tym przede wszystkim obecność koła. I w jednym, i w drugim przypadku mamy do czynienia z obręczą, oponą, szprychami czy piastą. Oprócz tego monocykl wyposażony jest w korby, do których montowane są pedały, w ramę – przypominającą widelec, a także sztycę oraz siodełko. Na tym w zasadzie koniec, choć znane są także warianty, w których pojawiają się dodatkowo kierownica, hamulce, a nawet przekładnie.
W zależności od przeznaczenia danego monocyklu, pomiędzy poszczególnymi modelami występować mogą pewne różnice. Rower jednokołowy, który posłużyć ma do wykonywania trików, cechował się będzie dłuższymi korbami albo/i wytrzymalszą ramą. Na trasę w trudniejszym terenie przydadzą się natomiast szerokie opony z głębokim bieżnikiem. Opcji jest naprawdę wiele i każdy może znaleźć coś dostosowanego do swoich potrzeb i możliwości.
Ile kosztuje monocykl? Cena oczywiście uzależniona jest od wielu czynników, ale dolna granica to około 400-500 złotych.
Monocykl z definicji jest pojazdem, w którym tylko jedno koło styka się podłożem. Nie oznacza to jednak, że nie może mieć ich więcej na wyposażeniu. Mowa o tzw. żyrafach, gdzie koła (2, 3 lub więcej!) ustawione są jedno na drugim. Mianem tym określa się także modele z napędem łańcuchowym i o przedłużonej ramie. Tego typu konstrukcje potrafią być naprawdę wysokie!
Wśród ciekawszych rozwiązań wymienić można też Kangaroo unicycle. Nazwa wzięła się stąd, że przez ustawione w tym samym kierunku korby jazda na tym „pół-rowerze” przypomina kangurze skoki. Natomiast pod terminem Ultimate wheel kryją się monocykle pozbawione ramy i siodełka, w których cały ciężar ciała cyklisty oparty jest na pedałach.
Zanim przejdziemy pierwsze metry na jednym kole, trzeba wybrać odpowiedni sprzęt. Podstawowym kryterium powinien być rozmiar kół. Ten dobieramy m.in. do długości naszych nóg, liczonej po wewnętrznej stronie – od ziemi do wysokości kroku. Uwaga! W zależności od modelu, producenci mogą zalecać dla nas inne średnice.
Warto też wziąć pod uwagę fakt, że jazda na większym, a co za tym idzie wyższym kole, wymaga przełamania lęku. Z drugiej strony małe koło może okazać się za wolne i dawać mniej frajdy z pedałowania. Tak jak już wcześniej wspominaliśmy, wiele zależy od tego, czy unicykl posłuży nam do nauki, jazdy miejskiej, offroadu czy do robienia ewolucji, i to też powinno mieć wpływ na naszą decyzję zakupową.
Kiedy już nabędziemy wymarzony jednokołowy rower, kolejnym krokiem jest ustawienie optymalnej wysokości siodełka. Robimy to podobnie jak w klasycznym jednośladzie – kiedy pedały znajdują się w najniższej pozycji, nasze nogi powinny być lekko zgięte w kolanach.
Do podstawowych zadań na początku przygody z jednokołowcem należy nauka wsiadania i zsiadania. Dopiero po opanowaniu tych czynności pora zabrać się za samą jazdę. Ze względu na to, że monocykl nie ma wolnobiegu – podobnie jak ostre koło – aby jechać trzeba pedałować (koła nie będą się dalej same kręciły), natomiast aby zahamować, należy zmienić kierunek kręcenia korbami. Kluczowe przy tym jest nauczenie się utrzymywania równowagi oraz właściwej, wyprostowanej postawy, pozwalającej na przeniesienie ciężaru kierującego na siodełko.
Jazda na monocyklu wydawać może się dość trudna, jednak wszystko jest kwestią treningu. Najważniejsze to nie poddawać się i z cierpliwością podchodzić do kolejnych ćwiczeń. Nie można także zapomnieć o kasku i ochraniaczach, które zabezpieczą nas przed skutkami nieudanych prób. Dodatkowo dla większej asekuracji wprowadzające lekcje warto odbywać przy ścianie czy barierce albo w obecności innej osoby.
Obecnie na rynku dostępne są nie tylko bijące rekordy popularności hulajnogi i rowery elektryczne, ale i monocykle zasilane silnikiem. Różnią się one jednak zasadniczo od klasycznych jednokołowców. Poza tym, że nie są napędzane siłą naszych mięśni, nie posiadają one siodełka oraz pedałów – podobnie jak we wspomnianym już ultimate wheel. Natomiast swoim wyglądem przypominają okrągłą walizkę. Zmienia się również pozycja przyjmowana przez kierującego.
Aby rozpocząć podróż na elektrycznym monocyklu należy stanąć na wbudowanych platformach, a następnie lekko przechylić się do przodu. W zależności od tego, jak użytkownik balansuje ciałem, monocykle elektryczne zmieniają kierunek lub prędkość jazdy – chcąc utrzymać go w pozycji pionowej. Jest to możliwe dzięki wbudowanym żyroskopom, przesyłającym sygnały do jednostki napędowej.
Tego typu pojazd jest alternatywą dla innych środków transportu osobistego, o ile poruszamy się głównie po mieście i na krótkich dystansach. Pozwala on na rozwijanie dużych prędkości – w niektórych modelach nawet ponad 40 km/h, a także na pokonywanie odległości oscylujących w granicach od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu kilometrów na jednym ładowaniu.