Test letniej odzieży rowerowej Alé Cycling
14-09-2021Program
lojalnościowy
4,9/5 Nasza ocena
na Opineo
Punkty odbioru rowerów
Dostawa gratis w 24h
Sprawdziłem, jak w „akcji” sprawdza się Camelbak HydrobakLight, czyli mały plecak z bukłakiem. Zabrałem go na wyjazd do Hiszpanii, gdzie debiutowałem w wieloetapowym wyścigu MTB. System nawodnienia szczególnie przydał się w czasie objeżdżania trasy, czyli w trudnym terenie, gdzie nie można liczyć na uzupełnienie bidonu w sklepie czy kawiarni. Jak plecak MTB przypadł do gustu zawodnika, który do kolarstwa górskiego wrócił po długiej przerwie? Całkiem nieźle!
Zawodnik ten sam, tylko rower inny!
Na początku należy się chyba słówko wyjaśnienia. Dlaczego tym razem w ręce wpadł mi plecak, a nie – przykładowo – nowy kask aero albo nowe buty SPD-SL? Ma to oczywiście związek z faktem, że od tego roku będę ścigał się w nowej dyscyplinie. Rower szosowy poszedł w kąt, a ja dołączyłem do JBG-2 CryoSpace, czyli najlepszego polskiego teamu MTB. To nie tak, że jestem zupełnie zielony w kolarstwie górskim, ponieważ ścigałem się w terenie w młodości, czyli wcale nie tak dawno, bo jakieś 12 lat temu. Skończyłem nawet z koszulką mistrza kraju, ale to zupełnie inna historia…
Wiele się przez ten czas zmieniło i mam trochę nowości sprzętowych do nadrobienia, ale plecaki były popularne zarówno wtedy, jak i teraz, dlatego zacząłem od testowania Camelbaka Hydrobak Light.
Jest to kompaktowy plecak MTB, który zalicza się raczej do podstawowej serii produktów w ofercie kalifornijskiego producenta, dlatego mogą po niego sięgnąć także rowerzyści dysponujący ograniczonym budżetem. Pojemność tego modelu to 2,5 l, a składa się na nią 1 l miejsca na bagaż oraz 1,5-litrowy bukłak z rurką. Sprzęt o takiej charakterystyce, czyli lekki i wygodny, dobrze nadaje się zwłaszcza na dłuższe treningi. I właśnie w takich okolicznościach postanowiłem go sprawdzić.
Plecak i bukłak przetestowałem w wymagających warunkach. Zabrałem go na początku roku do hiszpańskiego Calpe, gdzie w drugiej połowie miałem rozpocząć sezon startowy. Przygotowywałem się do Blanca Bike Race, czyli 4-dniowego wyścigu etapowego z kategorią UCI S2. Wcale nie pomyliłem kalendarza z szosowym, imprezy MTB także często są dzielone na etapy.
Mały plecak Camelbak HydrobakLight
Już w drodze do ciepłej Hiszpanii zrobiłem przegląd etapów i zauważyłem, że Etap 1 ma zaledwie 67 kilometrów, czyli bardzo niewiele w porównaniu z ProTourowymi zawodami, gdzie jeździ się codziennie po 180-220 kilometrów. Nie pomyślałem jednak o tym, że tutaj nie będzie peletonu i draftu, a zamiast asfaltu czekają na mnie kamienie, szutry i prawie 2700 metrów przewyższenia. Szybko uświadomiłem sobie, że nie obejdzie się bez solidnego przygotowania, a także rozpoznania trasy.
Oczywiście na zawodach liczy się każdy gram, a wodę i jedzenie dostaje się w specjalnych FEED ZONE. Dlatego plecak spakowałem ze sobą na rekonesans terenu. Produkt robi bardzo dobre pierwsze wrażenie, bo jest uszyty dokładnie i z wysokiej jakości materiałów.
Już w hotelu zauważyłem, że jest lekki – według producenta waży 170 gramów z pustym bukłakiem. System nawadniający okazał się łatwy w obsłudze oraz szczelny. Za małą wadę można uznać fakt, że po rozpakowaniu pachnie plastikiem, dlatego trzeba go dobrze przepłukać. Jeżeli chodzi o system nośny, to jest on wygodny i nieźle wentylowany.
W słońcu materiał dobrze oddycha, dlatego nie ma problemu z nadmiernym poceniem czy mokrymi plecami. Dzięki dodatkowym paskom, którymi przypniesz plecak do swojego tułowia, nie musisz martwić się, że będzie on skakał i latał nad Tobą, a przy szybkim zjeździe nie zadziała jak spadochron i zaoszczędzi kilka watów, co przełoży się na szybszą jazdę.
Półtoralitrowy system nawadniający z rurką dobrze sprawdził się w górzystych i bardzo suchych terenach Costa Blanca. W przeciwieństwie do bardziej turystycznych okolic Calpe – w górach nie ma sklepów ani kawiarni, dlatego na trening należy zabrać ze sobą spory zapas wody. W takich warunkach najłatwiej o „bombę”, czyli wyczerpanie zapasów glikogenu i problemy ze sprawnym powrotem do hotelu. Mały plecaczek niemal w 100% rozwiązuje ten problem.
Regulowany system mocowania.
Mimo że był to styczeń, to pogoda w Hiszpanii dopisywała. Było kilka stopni na plusie, a promienie słońca oraz intensywny wysiłek spowodowały, że jeden bidon o pojemności 700ml okazałby się nie wystarczający. Nie ma natomiast fizycznej możliwości zamocowania drugiej butelki w koszyku, bo w rowerze z pełnym zawieszeniem brakuje do tego miejsca. Dlatego doskonale sprawdził się system nawadniający z rurką. 1,5l to już pojemność odpowiednia na 2-3 godzinny trening.
Dodatkową cechą tego plecaka jest to, że oferuje nam również miejsce na batony energetyczne bądź żele. Możesz schować tam banana, a nawet złożonego gofra na słodko zachowując komfort, ponieważ kieszenie nie będą zapakowane jak pośpieszny do Mielna w środku wakacji.
Zalety | Wady |
Niska masa – 170 gramów. | Kieszonka na telefon jest za mała na modele z większym ekranem. |
Dopasowany krój, z opcją regulacji. | Plastikowy posmak napoju za pierwszym razem. Podobnie jak w niektórych bidonach. |
Wygodny. | – |
Poprawiający widoczność odblask. | – |
Praktyczny | – |
Dobrze wykorzystana przestrzeń | – |
O autorze:
Michał Paluta to utytułowany kolarz, który w 2019 roku, reprezentując barwy CCC Team, zdobył tytuł Mistrza Polski ze startu wspólnego. Obecnie należy do grupy JBG2 CryoSpace MTB Team.